Relacja z koncertu MYNAME

3 września w warszawskim klubie Progresja w ramach swojej trasy po Europie wystąpił koreański zespół MYNAME. Jego trasa koncertowa była organizowana przez Kanzen Music. Tego dnia zespół po raz pierwszy wystąpił w Polsce. Fani licznie zebrali się na miejscu wydarzenia i już pod klubem dzielnie dopingowali zespół. W tym miejscu warto też wspomnieć o bardzo sprawnym zorganizowaniu kolejki przez polski fanclub zespołu – MYNAME Polska. Dzięki nim wchodzenie do klubu przebiegało bezproblemowo.

myname1

Mimo niewielkiego poślizgu w czasie podczas wpuszczania fanów do klubu koncert zaczął się punktualnie o 19. Kiedy zrobiło się ciemno, z głośników rozbrzmiało „Get ready”, a na ekranie zostały wyświetlone fotografie oraz imiona członków zespołu – Gunwoo, Insoo, Seyong, JunQ i Jinseok. Wkrótce chłopcy wkroczyli na scenę, wywołując masę krzyków i pisków zgromadzonych na sali MYGIRLS i MYBOYS. Pierwszą zaśpiewaną przez zespół piosenką było „Just that little thing”. Utwór posiada efektowny układ choreograficzny. Mimo niewielkich rozmiarów sceny członkowie MYNAME świetnie sobie poradzili. Pełen energii występ był jedynie rozgrzewką. Potem nadszedł czas na „Baby I ’m sorry”, którego tytułowy wers fani skandowali razem z zespołem. W górze cały czas unosiły się lightsticki i bannery m.in. zachęcające członków zespołu do pokazania swoich absów. Kolejną piosenką było „Message” – utwór bardzo ważny zarówno dla zespołu, jak i jego fanów, ponieważ stanowił debiut MYNAME. Obecne na sali MYGIRLS i MYBOYS śpiewali razem z zespołem ani na chwilę nie zwalniając tempa. Po „Message” nadszedł czas na chwilę przerwy od śpiewania i rozmowę z fanami, co pozwoliło wszystkim na złapanie oddechu. Członkowie MYNAME przedstawili się zebranej publiczności i zapewnili, że to dopiero początek zabawy. Po przerwie zespół przerzucił się na spokojniejsze utwory. „Day by day” i „Hello and Goodbye” wprawiły publiczność w nostalgiczny nastrój. Spokojne utwory pomogły zebranym ochłonąć po energicznym wstępie. Kolejnym utworem był cover piosenki zespołu Westlife – „My Love”. Podczas refrenu fani unieśli w górę transparenty z napisem „그대 있음에 세상은 밝게 빛나죠” – jest to fragment tekstu piosenki „Light”, znaczący „You exist so the world shines brightly”. Po „My Love” znów zapadła ciemność, a po chwili na scenę wszedł Seyong, aby wykonać swój solowy występ taneczny. Z pewnością ten pasjonujący moment zapadnie w pamięci wielu fanów na długi czas. Seksowne rozdarcie koszuli zaparło dech w piersiach wszystkich obecnych w klubie Progresja. Po występie solowym Seyonga przyszedł czas na kolejny cover znanej piosenki – „See You Again”. Choć fani nie spodziewali się jej usłyszeć, śpiewali razem z zespołem. Po tym coverze chłopaki z MYNAME wykonali jedną z nowszych piosenek – „Luv ya my girl”. Następnie odbyła się kolejna rozmowa z fanami. Chłopcy poznali kilka polskich słów takich jak „dzięki” czy „kocham cię”. Przyznali też, że polska publiczność jest najlepszą, przed jaką do tej pory występowali. Każdy z członków zespołu powiedział coś od siebie, po czym ze smutkiem przyznali, że zaśpiewają ostatnią piosenkę. Aby okazać sprzeciw, fani zaczęli tupać nogami. Członkowie zespołu dołączyli do nich. Po tej zabawnej rozmowie przyszedł czas na prawdziwe koncertowe petardy – „Luv taker” i „Reason” , które rozruszały publiczność. Scena była wręcz rozgrzana do czerwoności. Fani śpiewali i wymachiwali energicznie lightstickami i bannerami w rytm utworów. Po tych dwóch piosenkach grupa wykonała również bardzo energiczne „Too very so much”, nie dając fanom czasu na odpoczynek. Podczas kolejnej przerwy na MC członkowie zespołu zapytali fanów, co oznacza tupanie nogami. Fani odpowiedzieli, że dzięki temu w sali jest jeszcze głośniej. Chłopakom z MYNAME ten pomysł wyraźnie się spodobał, ponieważ znowu zaczęli tupać. Publiczność szybko do nich dołączyła. Następnie zespół kolejny raz przyznał, że wykona już ostatnią piosenkę. Obiecali jednak, że wrócą do Polski.

myname3

Po tej przemowie zespół zagrał ostatnie dwie piosenki – „Crush on You” i „Summer Party”. Członkowie MYNAME chętnie bawili się z publicznością, zakładając oferowane im przez fanów ozdoby na głowę oraz biorąc od stojących pod sceną fanów telefony i robiąc sobie za ich pomocą selfie. Widać było, że ani zespół ani fani nie mieli dosyć i mogliby razem bawić się aż do rana. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy, również koncert MYNAME nieubłaganie zmierzał ku końcowi. Zespół pożegnał się z fanami jeszcze raz obiecując, że wróci do Polski. Polscy MYGIRLS i MYBOYS z pewnością na długo pozostaną w pamięci zespołu. Nie było bowiem takiej piosenki, której nie zaśpiewaliby razem z zespołem. Sam zespół miał świetny kontakt z publicznością, chłopcy często zbliżali się do krawędzi sceny, wyciągali do fanów ręce, robili sobie z nimi selfie, a pod koniec tradycyjnie pozbyli się ręczników, rzucając je w tłum. Pierwszy koncert MYNAME w Polsce należy zaliczyć do udanych. Teraz pozostaje nam mieć nadzieję, że spełnią swoją obietnicę i szybko do nas wrócą.

Dodaj komentarz