Satsuki w Warszawie (01.04.2016) – relacja z koncertu

1 kwietnia odbył się czwarty koncert Satsukiego w Polsce. Muzyk odwiedził nas w ramach trasy „EPOCALIPSE Tour 2016”, która promowała jego najnowsze wydawnictwo.

003

Wydarzenie odbyło się w warszawskim VooDoo Club, do którego przybyło około 50 fanów. Najpierw wpuszczone zostały osoby posiadające bilety VIP, które upoważniały do wspólnego zdjęcia z Satsukim oraz pozwalały krótko porozmawiać z artystą. Tuż po VIP-owskim spotkaniu do klubu weszli pozostali fani. Gromadzili się oni powoli wokół sceny, która, trzeba jednak to przyznać, prezentowała się bardzo skromnie. Stał na niej jedynie statyw, natomiast ściana w tle przyozdobiona była tylko banerem z logiem klubu.

O wyznaczonej godzinie tłum fanów zaczął skandować imię Satsukiego. Artysta pojawił się na scenie z lekkim opóźnieniem. Od razu w oczy rzucił się jego nowy wygląd, który mocno odbiegał od tego, który prezentował do tej pory. Zrezygnował on z anielskiego, książęcego image’u i postawił na rockowy look, który współgrał z brzmieniem jego najnowszego wydawnictwa. Włosy Satsukiego były czarne, a wyszukany strój, który do tej pory nosił podczas koncertów, zastąpiły t-shirt oraz porwane jeansy. Podczas jednego z MC sam przyznał, że każdy wokalista w pewnym momencie dorasta i że on sam poczuł, że potrzebuje jakiejś zmiany. Powiedział, że występowanie z mniejszą ilością makijażu i właśnie w takim stroju było jednym z jego marzeń.

Cały koncert rozpoczął się od utworu „Apocalypse”, który był lekkim wprowadzeniem do nowej muzycznej odsłony Satsukiego. Dzięki temu utworowi domyślić się można było, jaki klimat będzie towarzyszyć całemu wydarzeniu. Mocne, metalowe akcenty zawarte w utworach takich jak „Berserker” czy „Revelation” sprawiły, że fani chętnie skakali, klaskali, krzyczeli oraz headbangowali w rytm muzyki. Cała setlista skupiona była wokół utworów pochodzących z jego najnowszego podwójnego wydawnictwa, tj. „Apocalypse” oraz „Eclypse”, jednak nie zabrakło również starszych utworów, takich jak „Romance”, „You”, czy „Twilight”. Im dłużej trwał koncert, tym wyraźniej było widać, że nowe brzmienie, które teraz prezentował Satsuki, zostało przyjęte entuzjastycznie. Utwory były witane głośnymi okrzykami, tak samo fani wyrażali swoją aprobatę po zakończeniu każdej piosenki. Wsztscy również reagowali żywo, gdy Satsuki podejmował z nimi dialog oraz gdy opowiadał im o zmianach, które zaszły w jego twórczości. Podczas jednego z przemówień artysta wspomniał, że zdaje sobie sprawę z tego, że nie mieliśmy jeszcze okazji posłuchać jego nowego wydawnictwa, ponieważ dopiero teraz można było je zakupić. Zachęcał jednak pomiędzy piosenkami do zapoznania się z nim oraz do zaakceptowania jego nowego brzmienia i odnalezienia się w nim.

Satsuki wokalnie nie zawiódł, jednak jeśliby mówić o mankamentach jego występu, to należy wspomnieć o tym, że muzyka leciała z playbacku. Wyraźnie brakowało zespołu i prawdziwych instrumentów, które nadałyby koncertowi charakteru i siły.

Warto jednak skupić się na największym atucie całego koncertu, którym był kontakt Satsukiego z publicznością. Artysta dosyć swobodnie porozumiewał się w języku angielskim. Czasami zdarzało mu się mówić po japońsku, jednak nawet wtedy duża część fanów zdawała się go rozumieć. Satsuki okazał się bardzo dobrym wodzirejem. Jego przemówienia były długie i pełne żartów. Tuż przed zagraniem „Burning Out”, zachęcił wszystkich do uczestnictwa w piosence poprzez wykrzykiwanie tytułowych słów podczas refrenu. Pierwsza próba wspólnego śpiewania była nieco nieudana, Satsuki jednak zareagował na to śmiechem i zaprezentował publiczności ponownie, czego oczekuje. Druga próba okazała się – ku uciesze artysty – zadowalająca tj. bardzo głośna i pełna energii.

Oprócz tego Satsuki zachęcał do skandowania zarówno damską, jak i męską cześć publiki. Problemem okazało się jednak to, że mężczyzn było dosłownie tylko kilku i kiedy Satsuki zachęcał ich do krzyczenia, najczęściej odzywały się kobiety. Jednak i to okazało się powodem do wielu żartów i nie zbiło z tropu Satsukiego. Artysta później śmiał się, że nie wie jakiego zwrotu ma użyć, by zachęcić mężczyzn do głośniejszego skandowania. Uznał, że może lepiej zamiast „boys” użyje słowa „guys” albo nawet „gentlemen” i tym rozrusza nielicznie zgromadzonych przedstawicieli płci męskiej.

Oprócz opowiadania zabawnych historii i przekomarzania się z publicznością, artysta poruszał też ważne dla niego tematy. Wspomniał jak ważna jest dla niego Polska oraz że ma nadzieję wystąpić u nas ponownie w przyszłym roku.

Koncert zakończył się utworem „Berserker”, po którym jednak wszyscy zgromadzeni nadal czuli niedosyt. W efekcie Satsuki został dwukrotnie wywołany na bis, co wyraźnie go ucieszyło. Podczas pierwszego z nich zwrócił się do fanów z pytaniem, co powinien teraz zaśpiewać. Fani chórem poprosili o piosenkę „You”, którą Satsuki zgodził się zaprezentować. Na obu bisach Satsuki śpiewał swoje starsze utwory. Ostatnią piosenką, która rozbrzmiała tym koncercie, było „Twilight”, do śpiewania którego artysta przygotował fanów, prosząc, by zaśpiewali razem z nim fragment utworu. Tuż po zejściu Satsukiego ze sceny, fani zaczęli głośno skandować podziękowania w języku japońskim.

Zaraz po zakończeniu koncertu można było dostać od Satsukiego autograf. Artysta podpisywał zakupione wcześniej płyty oraz plakaty. Oprócz tego była możliwość zrobienia sobie z Satsukim zdjęcia.

Reakcje fanów podczas koncertu wskazywały na to, że energia oraz humor Satsukiego udzieliły się każdemu. Nowy image i brzmienie spotkały się z akceptacją fanów, którzy opuszczali salę zmęczeni, ale w dobrych nastrojach. Satsuki zapowiedział, że do nas wróci, więc pozostaje nam tylko wyczekiwać jego kolejnego koncertu. Kto wie – może następnym razem zobaczymy go w jeszcze innej odsłonie? To się okaże za rok!

Setlista:
1. Apocalypse
2. Lily -月影に魅せられて-
3. Artemis
4. Crying
5. Burning Out
6. Romance
7. Revelation
8. Eclipse
9. Inside
10. Fate
11. Berserker
Encore 1
12. You
13. Pray for the Sun
Encore 2
14. Raindrop
15. Twilight

Dodaj komentarz